rynekpracy.pl - Sedlak & Sedlak - Rynek Pracy

REVOLUTION NOW! with Peter Joseph ep2 | Polskie Tłumaczenie part 2/2

Revolution Now! with Peter Joseph odcinek 2 września 08.2020
TRANSKRYPCJA - polskie tłumaczenie
cześć 2/2
Mając to na uwadze, chciałbym teraz omówić cztery czynniki, o których mówię w mojej książce „The New Human Rights Movement”, które, jak sądzę, najbardziej przyczyniają się do tej sieci systemowego rasizmu, którą widzimy dzisiaj. Te czynniki są: po pierwsze, historyczne; po drugie, ekonomiczne; po trzecie, prawne i po czwarte kulturowe; z tym najważniejszym będącym oczywiście czynnikiem ekonomicznym. Tak więc szybko poruszmy każdy z nich, ale miejcie na uwadze to, że jest to synergia (wzajemne oddziaływanie). Czynniki ekonomiczne, historyczne, kulturowe i prawne, wszystko to jest synergią połączoną w jeden okropny, kulminacyjny system ucisku.
Jeśli chodzi o historię, to w większości już o tym rozmawialiśmy. Mamy ekonomiczna motywację dla niewolnictwa: postrzeganie czarnych za lepszą inwestycję niż białych najemnych służący. Są więc oni ''werbowani'' jako kapitalistyczne narzędzia pracy. aby później móc usprawiedliwić ten czyn prawnymi dekretami mówiącymi, że rasa istniała; wtedy byli biali, a teraz czarni, to tez biali są lepsi i dlatego mają rządzić. Tak nawiasem mówiąc, jeśli tego nie rozgryźliście - a ja pamiętam, że czytałem to z pism Dr. Martin Luther Kinga- to był to dwustronny cel, jeśli chodzi o klasycyzm, który, nawiasem mówiąc, klasycyzm jest matką rasizmu, ponieważ rasizm zrodził się z warunków ekonomicznych, zachęt ekonomicznych.
Tak więc klasycyzm -ci, którzy są bogaci przeciwko tym, którzy są biedni- był bardzo wygodny i bardzo użyteczny, aby teraz stworzyć tę bigoterię białych przeciwko czarnym wśród biednej ludności, dzielić i podbijać. Czy jest lepszy sposób na utrzymanie stabilności w społeczeństwie poprzez zmuszanie biednych ludzi na tym etapie do walki między sobą o pracę itd., w przeciwieństwie do szukania prawdziwych winowajców, którymi są właściciele kraju, którymi jest establishment biznesowy i struktura, którą oczywiście oni utrwalają? Podporządkowało to również biedną białą społeczność, odciągając ich uwagę od systemu władzy, dając im kogoś, nad kim mieli przewagę. Za wszystkie problemy świata w ich społeczeństwie obwiniali czarną społeczność. I wiecie co? To interesujące, że wydaje się, że dziś jest prezydent, który robi prawie dokładnie to samo, czyż nie? Ale to na inną rozmowę.
Mam więc nadzieję, że staje się to coraz bardziej jasne; rozmawialiśmy o tym. W tym kontekście historycznym, u podstaw ekonomicznych tego historycznego kontekstu, widzimy, jak wyłaniają się zjawiska prawne i kulturowe.
Wiec skupmy się teraz szczególnie na kwestiach prawnych. Jedną z historycznych ciekawostek, o których wiele osób nie wie, jest zjawisko leasingu skazańców. Po zniesieniu niewolnictwa białe systemy prawne na Południu zdecydowały, że stworzą fałszywe prawa i aresztują byłych niewolników i skierują ich z powrotem do pracy poprzez pracę więzienicza.
Zasadniczo, skazańcy byli oddawani w dzierżawę kapitalistycznym instytucjom, by ponownie mogli być wykorzystywani do pracy za darmo. Wielu nawet spekulowało, że było to nawet gorsze dla zdrowia niewolnika, ponieważ przynajmniej, jeśli byłeś ‘’nędznym’’ niewolnikiem, własnością właściciela, to musieli się oni tobą opiekować. Wydzierżawieni skazańcy natomiast nie mieli żadnej wartości, nie byli żadna inwestycją. Byli tylko narzędziami zabranymi z więzienia i można ich było dosłownie zapracować na śmierć. I tak też się działo, w kopalniach i tak dalej. Właściciele po prostu wrzucali ich do płytkiego grobu i wracali do biura szeryfa i do więzienia po kolejnych, którzy mieli być zaharowani na śmierć.
Ostatnią uwagą na temat tego strasznego zjawiska jest to, że byli właściciele niewolników byli w dużym stopniu częścią tego ‘’projektu’’, że się tak wyrażę, i byli wstanie oferować obligacje niektórym z tych nowo aresztowanych byłych niewolników, aby ponownie mogli spłacać swoje obligacje w zamian za pracę. Więc ci biedni byli niewolnicy podpisywali kontrakty, aby wydostać się z więzienia, ale tylko po to, by zaraz być umieszczonymi ponownie na plantacji, tym razem na wątpliwych warunkach, by po raz kolejny być ‘’nędznymi’’ niewolnikami. Tak było. To się nazywa efektywnością kosztową; to jest nazywane bodźcem rynkowym; to się nazywa kapitalizm.
Odkładając to na bok; tak więc to co otrzymamy, gdy połączymy czynnik legalny i historyczny, to długofalowa trajektoria, w której po latach legislacyjnego ucisku, segregacji, zjawiska Redlining i tak dalej, pchnęła czarną społeczność do biednych regionów bez inwestycji, niskiego statusu społeczno-ekonomicznego, ubóstwa i zasadniczo subkultury z bardzo ograniczonymi możliwościami. I jak zostało udowodnione klinicznie w badaniach socjologicznych, to empirycznie, jeśli masz ograniczone środki i musisz wyżywić siebie i swoją rodzinę, to prędzej czy później posuniesz się do przestępstwa. I to tworzy kultury, aż w końcu w latach osiemdziesiątych masz terytoria gangów i te wewnętrzne miasta w czarnych społecznościach i tak dalej.
Kiedy dorastałem w latach osiemdziesiątych, pamiętam, jak oglądałem seriale o gliniarzach. Były pełne brązowych i czarnych ludzi osadzonych w więzieniach, aresztowanych i rzucanych na ziemię. Jako dziecko w rzeczywistości, miałem wyobrażenie o czarnym mężczyźnie jako o będącym wrogiem społeczeństwa.
Doprowadza nas to do kulturowego aspektu. I nagle jesteśmy zaskoczeni? Biorąc pod uwagę wszystko, o czym przed chwilą rozmawialiśmy historycznie: koncentrację czarnych ludzi bez pracy, skłonnych do zrobienia wszystkiego by przeżyć: prostytucji, rabunku, narkotyków. I jesteśmy zaskoczeni, gdy biały policjant, który prawdopodobnie ma grupę czarnych przyjaciół, bierze udział w napiętej sytuacji i po prostu nie może się powstrzymać od zabicia kogoś impulsywnie? Albo jesteśmy zaskoczeni, że rasowe profilowanie występuje na co dzień, aby gliniarze mogli osiągnąć swoje wyznaczone limity zatrzymań. To nie dzieje się dlatego, że świadomie myślą: „Mam zamiar ścigać czarnych”. Nie. To dlatego, że jest w nich zakorzenione, że czarna społeczność jest ośrodkiem przestępczości i przemocy z powodu deprywacji od tak dawna, że nie wiedzą, jak myśleć inaczej. Jest to tym czego doświadczyli, tym czego się nauczyli i pod wpływem czego działają patologicznie.
Tak więc pod wieloma względami co mamy to system prawny, który przekształcił się z bezpośredniego ucisku rasowego na pośredni, poprzez skupianie się na skutkach historycznej i obecnej nierówności społeczno-ekonomicznej i deprywacji, a nie bezpośrednio na grupie, w znaczeniu bezpośredniego rasizmu. Następnie w mediach informacyjnych, łączysz ten obraz przestępczej i czarnej społeczności, zwłaszcza w latach 80. i 90. z epidemią cracku i wojną z narkotykami. I nagle rodziny oglądające telewizję w swoim domu otrzymują ten powtarzający się obraz złego czarnego mężczyzny, w szczególności, ale także pogardliwy pogląd na całe czarne społeczeństwo. Mam więc nadzieję, że zaczyna to docierać.
W dzisiejszych czasach, jeśli chcemy rozwiązać ten problem, musimy zrobić trzy rzeczy: Po pierwsze, na pewno musimy edukować gliniarzy i innych ludzi, na temat tej historii. Jeśli zdadzą sobie sprawę z tego zjawiska, będą mogli zacząć odkrywać swoje własne uprzedzenia, patologiczne uprzedzenia, w większości przypadków podświadome uprzedzenia. Po drugie, jak wspomniano wcześniej, ale ważne jest, aby powtórzyć to raz jeszcze, niski status społeczno-ekonomiczny jest tym, co utrzymuje to wszystko przy życiu. Jeśli możesz złagodzić ubóstwo i wypełnić lukę nierówności społeczno-ekonomicznych... Zapomnijcie o micie równych szans, nie ma czegoś takiego jak równe szanse. Musimy mieć wbudowaną równość w system i przestać grać w tę bezsensowną grę, gdzie myślimy, że niektórzy ludzie po prostu zasługują na coś bardziej niż inni. Jest to amoralne, nielogiczne i destrukcyjne. I po trzecie, w oparciu o to co właśnie omówiliśmy; jeśli położysz kres ubóstwu i nierównościom społeczno-ekonomicznym i zapewnisz wszystkim to, czego potrzebują do przeżycia, dając im tym samym podstawę, aby nie martwili się o swoje środki do życia - co absolutnie moglibyśmy zrobić - wtedy nie zobaczysz nawet przestępstwa tak bardzo jak obecnie.
Pomijając tzw. Przestępczość ''white collar'' (najczęściej popełniana przez ludzi z wyższych klas społecznych. Przykładem jest: pranie pieniędzy, oszustwa podatkowe, przestępstwa bankowe i korporacyjne itp.), która jest czymś zupełnie inny, to przestępstwo oparte na deprywacji jest w rzeczywistości dość przewidywalne. Od lat badano to socjologicznie pod kątem powiązania z deprywacją i kulturami powstałymi w wyniku deprywacji - zachowaj to w pamięci. Gangi nie staja się gangami, ponieważ osoby do nich przynależące nie mają moralności i chcą po prostu strzelać do siebie nawzajem. Są to grupy, które wytworzyły się z powodu braku środków do życia. Na przykład tutaj w Los Angeles istnieje stary gang zwany Crips, którego nazwa jest skrótem od ''community resources for independent people (Społecznościowe zasoby dla niezależnych ludzi). Gang ten zrodził się z Partii Czarnych Panter lata temu i pierwotnie skupiał się na zapewnieniu bezpieczeństwa wewnętrznego w grupie, ponieważ dookoła istniał taki wielki brak bezpieczeństwa i brak środków do życia.
Tak więc wracając do mojego argumentu. Jeśli chciałbyś zobaczyć strukturalny koniec brutalności policji, nieproporcjonalnie wpływający na czarną społeczność oraz ten kraj i świat w całości, wyeliminuj społeczno-ekonomiczne nierówności i ubóstwo, a zobaczysz, jak ogromna większość przestępczości zniknie. Zastrzegam, tzw. ''Blue collar crime'' (przestępstwa ''blues collar'' najczęściej popełniane są przez ludzi z niższych klas społecznych. Przykładem będzie np. handel narkotykami), przestępczość zniknie prawie z dnia na dzień.
Jak widać, jest to bardzo obszerny temat. Wiele z tego opisuję w mojej książce „The New Human Rights Movement” i jak już powiedziałem, wkrótce możecie się spodziewać artykułu w Medium.
Tak więc przejdźmy dalej, COVID-19. Wydaje mi się, że dostałem z tysiąc e-maili w ciągu pierwszych kilku tygodni, kiedy to naprawdę zaczęło wychodzić na światło dzienne. Większość pytań w nich zawartych dotyczyła konsekwencji ekonomicznych; czego się można z tego nauczyć; jak można to wykorzystać jako odskocznię do wyjścia z tego rodzaju gospodarki. I nie jestem tak naprawdę pewien, jaka jest odpowiedź na to pytanie, poza faktem, że tego rodzaju zjawisko odsunęło zasłonę mechaniki rynkowej ekonomii, pokazując, jak bardzo dysfunkcyjna i niekompatybilna jest. Ekonomia rynkowa to system; dynamiczna sieć; a wszystkie systemy mają pewne właściwości, które zapewnią im jakość decydującą o tym, czy są w pewnym stopniu rentowne, czy nie, z ta funkcjonalnością mierzoną na podstawie tego, jak dobrze system dostosowuje się do nowych okoliczności.
Kluczowym hasłem jest tutaj to co nazywamy ''niezbędną różnorodnością''. Hasło to zaproponowane zostało przez człowieka o nazwisku Ross Ashby, inżyniera systemów cybernetycznych. Co tak naprawdę ta ''niezbędna różnorodność'' oznacza, to to, że dany system może poradzić sobie ze wszystkim, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Jest wystarczająco różnorodny, aby zachować autonomię, funkcjonalność i wydajność w różnych okolicznościach. Co do zasady, im bardziej funkcjonalny jest system, tym mniej wymaga regulacji. Więcej regulacji oznacza niższą jakość. Naprawdę funkcjonalne systemy regulują się same. Jest to interesujące, ponieważ leseferystyczny, libertariański pogląd na wolny rynek, skrajnie ekstremalny pogląd, który zakłada, że można po prostu pozbyć się wszelkiego rodzaju rządu i zarządzania i pozwolić, aby system rynkowy oparty na konkurencji wzbił się w powietrze, zakłada, że system taki może działać niezależnie i rozwiązywać problemy, które sam tworzy na bieżąco - czego oczywiście nie potrafi. Negatywne efekty zewnętrzne, które zostałyby stworzone przez czysty wolny rynek, gwałtownie spustoszyłyby całą planetę, a dowody na to widzimy wszędzie dookoła. Nawet przy wszystkich próbach uregulowania tego systemu, siła zachęty i jego struktura wciąż stawiają ludzkość na skraju własnego upadku.
Jeśli chodzi o COVID-19, nie sądzę, aby ktokolwiek wybrał lepszą interferencję. Mimo, że było to do przewidzenia, mimo że ludzkość wiedziała, że to się stanie, a państwa się na to przygotowywały.
To szczególne wydarzenie, jednakże, niszczy ideę, że gospodarka rynkowa ma wystarczająco ''niezbędnej różnorodności''; że jest na tyle elastyczna, że można by ja uznać za system wydajny, lub działający, lub funkcjonalny, czy też o wysokim poziomie integralności. Po prostu nie jest to system o wysokim poziomie integralności. Dlatego państwa wykrwawiają pieniądze z powietrza, desperacko walcząc by poradzić sobie z tym okropnym systemem, mając nadzieję, że paradygmat nieskończonego wzrostu cyklicznej konsumpcji powróci. Mam nadzieję, że wszyscy zwracają uwagę, ponieważ jest tu dużo do zrozumienia.
Jednym szczególnym aspektem, który uważam za bardzo odkrywczy, jest to, że nawet przy 30% spadku PKB w Stanach Zjednoczonych, funkcjonalność społeczeństwa jest nadal dobra. Potrzeby życiowe wciąż istnieją. Zasoby i branże nadal funkcjonują. Widzieliśmy radykalne zmniejszenie zanieczyszczenia, które w następstwie gwałtownych zmian klimatycznych powinno nas zatrzymać i spauzować i dać do myślenia. Może możemy żyć inaczej? Może bardziej inteligentne jest by żyć minimalistyczne? Ale oczywiście taki model ekonomiczny nigdy tego nie zaakceptuje, bo nie może w ten sposób funkcjonować. Tak więc to wszystko prosi się o pytanie, jaki rodzaj gospodarki może dostosować się do tego rodzaju problemów? Albo mówiąc technicznie, jaki rodzaj gospodarki miałby niezbędną różnorodności, do wchłonięcia i poradzenia sobie z nowo powstałymi aspektami socjalnych warunków? Cóż, myślę, że wszyscy wiedzą, co zamierzam powiedzieć. Nie byłby to rodzaj gospodarki rynkowej.
Nie byłaby to gospodarka, w której praca jest powiązana z dochodem. Nie byłaby to gospodarka wzrostowa, co oczywiście tak czy inaczej jest szalone, bo nic w naturze tego nie robi. Wszystko w ekosystemie, wszystko, co osiąga równowagę homeostatyczną, jest stabilnym stanem i waha się w tym stałym stanie.
Więc myślę, że rozumiecie tą myśl. Całe cierpienie, chaos i brak równowagi; bezrobocie; przestępczość, która powstała z tego właśnie powodu w wielu miastach; niepokoje społeczne, które nieustannie toczą się tutaj w Stanach - na całym świecie nie jest to skutkiem COVID-19. COVID-19 to klęska żywiołowa, której ludzkość powinna być na tyle sprytna, aby okresowo się spodziewać. Wszystko wymienione powyżej to rezultat systemu gospodarczego, który jest do niczego.
I ostatnia uwaga na ten temat. Niektórzy ludzie są zaznajomieni z Modern Monetary Theory (MMT=Współczesna Teoria Monetarna) i pomysłem, że rząd może po prostu wydać tyle pieniędzy, ile chce i nie ponieść z tego tytułu żadnych konsekwencji. Nawiasem mówiąc, jest to radykalny pogląd i nie jest to tradycyjna teoria ekonomiczna. Nie jestem tak naprawdę fanem MMT. Planuję zrobić podcast na ten temat, aby wyjaśnić, dlaczego, ale jest ważne by uświadomić sobie coś co wynika z obserwacji tego co stoi za teorią MMT. I jest faktem, że państwa, państwa o dużej mocy, mogą produkować nieskończone ilości pieniędzy. Widząc tryliony dolarów, nie tylko użyte uprzednio do wykupu banków, ale także użyte na różne potrzeby w tym kryzysie, trzeba się na moment zatrzymać, zrobić krok w tym i zadać pytanie: „Jeśli możemy to zrobić, to dlaczego ten facet śpi dziś na ulicy?”
Cały ten mit, że nie ma pieniędzy na szkołę i edukację, nie ma pieniędzy na pomoc biednym i bezdomnym, nie ma pieniędzy na programy społeczne, to wszystko jest kłamstwem. Pieniędzy jest mnóstwo, bo pieniądze są fałszywe. I jedyny zwrot, którego powinieneś się nauczyć w związku z tym faktem, jest ''wojna klasowa''. Bogaci wiedzą, że są bogaci i nie chcą, aby biedni byli bogaci. Świadomie lub nie, czy też za sprawa okropnych tradycyjnych idei, które są u podstawy fałszywe, takie jak'' trickle down economics''(Teoria Ekonomicznego Skapywania) lub cały system wartości oparty na idei pracy by żyć albo ''masz to, na co zasłużyłeś'' ... Martin Luther King ujął to najlepiej: ''mamy socjalizm dla bogatych i surowych indywidualizm, i wolny rynek dla biednych''. I to moi drodzy powinno Was rozwścieczyć.
Na podsumowanie tego podcastu, porozmawiajmy teraz o aktywizmie. Myślę, że przez lata wyraziłem się dość jasno w odniesieniu do złudzenia, że ten rodzaj tradycyjnego aktywizmu, który był z nami od tak dawna, nie będzie w stanie sprostać temu, czym stał się system w ciągu ostatnich kilku dekad, że tak powiem, od neoliberalnej rewolucji Reagana. Ponieważ ostatecznie wzmocniło to, te nieodłączne i tak, cechy gospodarki kapitalistycznej i społeczeństwa kapitalistycznego. Przy czym to, co kiedyś działało w kategoriach perswazji społecznej, już nie działa, ponieważ siła pieniądza, potęga biznesu, i struktura korporacyjna, która w różnym stopniu ma w garści rządy na całym świecie, jest teraz po prostu zbyt silna, by przejmować się jakimś znakiem, którym wymachujesz w proteście ulicznym.
Wiele lat temu, jako dobrze oczytana, ale naiwna dusza, wkroczyłem w ten świat społecznej teorii, ekonomii i aktywizmu z ogólnym poglądem, że można wyedukować ludzi, a logika zwycięży; że można ożywić społeczność i mieć pokojową rewolucje demokratyczna w skali lokalnej, a ostatecznie globalnej. Częścią tej teorii jest to, że okresowe kryzysy nieodłącznie związane z tego rodzaju architekturą społeczną, jak właśnie widzieliśmy w przypadku COVID-19, wyedukują ludzi, zmotywują i zachęcą ich do zobaczenia prawdy, co sprawi, że uświadomią sobie potrzebę czegoś nowego.
Ale w tej teorii są dwa podstawowe problemy. Po pierwsze, społeczeństwo nigdy nie załamie się w pełni; po prostu przystosuje się ponownie do następnego poziomu degradacji. To widzieliśmy w przeszłości. Będziemy kontynuować normalizacje kolejnych zniszczeń i ubóstwa, destabilizacji klimatu i tak dalej. Stanie się normalnością dla uchodźców na obrzeżach krajów, by siedzieć w obozach, czekając na to by być wpuszczonymi do środka - ponieważ ich obszary są zbyt suche lub zbyt zalane z powodu zmian klimatycznych; tak jak normalne stało się dla mnie spacerowanie ulicą w Los Angeles i spoglądanie na morze bezdomnych obozowisk, które jeden arogancki host radiowy nazwał eufemistycznie „społecznościami krawężnikowymi”. To w połączeniu z faktem, że jeśli chodzi o masową mobilizację, rodzaj masowej galwanizacji grupowej potrzebnej do rzeczywistego przeforsowania systemu jest zwalczany przez naszą najbardziej fundamentalną psychologię.
Jak stwierdzam w moim nowym filmieInterReflections, jesteśmy najpierw istotami społecznymi, a dopiero potem istotami intelektualnymi. Ponieważ struktura obecnego społeczeństwa jest tak bardzo napędzana reputacją; napędzana karierą; opartą na niedostatku, a więc napędzana strachem; to ludzie są znacznie bardziej skłonni do dostosowywania się do swoich krótkoterminowych interesów niż do długoterminowych; a także do dostosowywania się do lokalnej grupowej tożsamości. Naprawdę wierzę, że kiedy spojrzysz na naturę i zachowanie partii politycznych, to zobaczysz, że co naprawdę ilustrują, to hipnoza grupowa. Identyfikują się znacznie bardziej ze swoją grupą niż jakąkolwiek logiką stojąca za grupą lub jakąkolwiek szerszą racjonalizacją. Polaryzacja nas zabija i jeśli o mnie chodzi, jest to fundamentalna wada psychologiczna. Czy możesz się z tego wyrwać? Tak. Wymagałoby to dużo introspekcji, dużo edukacji. Nie mówię, że coś jest niemożliwe, ale jest mało prawdopodobne, że zobaczymy masową galwanizację na tej planecie, biorąc pod uwagę, że w tej chwili wszystko zmierza w złym kierunku.
Więc co nam pozostaje? Cóż, po pierwsze, ludzkość będzie musiała zaakceptować karę za to, co zrobiła, w odpowiednim stopniu. Innymi słowy. Destabilizacja klimatu i ogólny kryzys zanieczyszczenia, nie ustąpi. W rzeczywistości jestem pewien, że zauważyliście, że pod maską COVID-19 wszystkie środki ochrony środowiska w Stanach Zjednoczonych, w zasadzie wszystkie, a także w wielu innych zachodnich społeczeństwach, tęskniących za gospodarczym wzrostem, prawa te zostały usunięte lub ograniczone. Ponieważ ta cecha (wzrost gospodarczy) jest tak integralna dla tego rodzaju gospodarki, że nie można oczekiwać, że sto społeczeństwo zostanie obalone na tyle szybko, aby powstrzymać kryzys ekologiczny na tym krytycznym etapie.
Jedynym rozwiązaniem w tej chwili jest nadzieja, że inżynierowie połączą siły i spróbują rozwiązać ten problem za pomocą bezpośrednich rozwiązań technologicznych. Na przykład, jak już wspomnieliśmy, technologia budowlana, która może faktycznie wyssać gazy cieplarniane z atmosfery. Jeśli o mnie chodzi to, tak bardzo jak to dla mnie jest przykre, to sądzę, że to najlepsze, na co możemy obecnie liczyć. Ponieważ tego rodzaju rewolucji, która jest wymagana do obalenia systemu gospodarczego na czas, zanim naprawdę ujawnią się te najgorsze szkody, po prostu nie ma w naszym arsenale i myślę, że możecie zrozumieć, dlaczego.
Połącz tę technologię z nadzieją, że w końcu dotrzemy do jakiejś infrastruktury opartej na energii odnawialnej, i wtedy być może przywrócimy jakąś równowagę. Wszystko to mowie po to, by stało się zrozumiale, że rodzaj rewolucji wymagany do rozwiązania tego strukturalnego problemu jest bardzo odległy.
To stwierdziwszy i wracając do idei nowych ram działania dla aktywistów.
Mój wniosek jest następujący: musimy ''odłączyć ludzi od sieci'', robiąc to w bardzo wnikliwy sposób. Sposób, w którym nasz udział w tym społeczeństwie przestaje być częścią tradycjonalnej wspólnoty i częścią korporacyjnego establishmentu, oraz nie wykorzystuje obecnego systemu, a raczej formuje się nowe społeczeństwo; społeczeństwo, które powstaje wewnętrznie, równolegle do obecnego.
Ludzie zawsze mówili o próbach zdobycia ziemi lub wpłynięcia na lidera, ale wiecie co? Wraz z postępem technologii możemy zrobić kilka cudownych rzeczy w ramach obecnej architektury. Jest potencjał w tym, aby nie tylko pomóc ludziom, którzy obecnie cierpią, ale także aby dać zupełnie nowy przykład, który ludzie będą mogli zobaczyć w akcji; zobaczyć wartości i praktyki; zobaczyć integrację technologiczną; zobaczyć wydajność. Myślę, że byłoby to bardzo efektywne, gdyby zostało to wykonane prawidłowo.
Tak więc przepraszam, za bycie niejasnym w tej kwestii na ta chwilę, ale jest to bardzo szczegółowy temat, o którym będziecie słyszeć o wiele więcej w najbliższym czasie. Doceniam, że wszyscy słuchają. I uwaga programowa, jest teraz Reddit podłączony do głównej strony podcastów, którą jest revolutionnow.live. I jestem pewien, że znajdzie się to w opisie tego podcastu, a wtedy w menu można będzie zobaczyć powiązany z nim subreddit. Jeśli chcecie wnieść swój wkład, zadawać pytania; jeśli chcecie, abym z kimś porozmawiał lub poruszył pewną kwestię, po prostu to tam umieśćcie.
W porządku. Raz jeszcze, naprawdę to doceniam. Dbajcie o siebie i bądźcie bezpiecznie.

wróć do | cześć 1
Wesprzyj Autora na Patreon
The New Human RIghts Movement - książka
InterReflections - film 06.10.2020
submitted by luke_osterdam to u/luke_osterdam [link] [comments]

Bezdomny ochroniarz na służbie za 3.50 - wyborcza

Ochroniarz z Katowic nie dostał wypłaty, więc z fontanny wyciągnął 3 zł na jedzenie. I za to wyleciał.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,20690992,bezdomny-ochroniarz-na-sluzbie-za-3-50.html
Wrocław. Deszczówka zbiera się w słoiku. Krople gaszą Jankowi papierosa skręconego z gazety. Chowamy się do betonowej budy, w której śpią razem z Zośką. Ogródki działkowe na Oporowie spowija zasłona wody.
Janek jedzie do pracy. Przez 72 godziny będzie ochraniał teren, na którym buduje się politechnika. Za każdą z godzin dostanie 3 zł i 70 gr.
Bunt w ogródku. Dlaczego wyrzuca się ludzi mieszkających na działkach?
Myj się w strumyku
Poznań. Lato 2013 roku, agencja TG Security Group werbuje ludzi do pracy w schronisku dla bezdomnych w podpoznańskich Borówkach. "Zakres obowiązków - dozorowanie, umowa - zlecenie, liczba godzin pracy - 40". Ktoś się zgłasza, przyjmują go, anonsuje innych.
Na rozmowę idzie Włodzimierz Knasiecki, były pracownik ambulansu pocztowego, na rencie, od dwóch lat bezdomny. O nic go nie pytają.
Na ulicy znalazł się w 2011 roku. Wcześniej mieszkał z ojcem, z zawodu rzeźnikiem. Na dwupokojowe mieszkanie na Wildzie czekają w PRL-u 10 lat. Po maturze Włodek chce iść na studia, ale u matki wykrywają raka. Musi zarabiać. Zostaje kurierem, jeździ ambulansem pocztowym. Najczęściej do Krakowa. Trochę baluje, ale większość pieniędzy oddaje matce. W czasie rozładunku przesyłek doznaje urazu kręgosłupa - trafia do szpitala, przerzucają go na magazyn. Ale tu też musi nosić paczki. Nie jest w stanie dalej pracować - dostaje rentę. Ojciec nie wykupuje mieszkania na własność, jest głównym najemcą. Po jego śmierci czynsz wzrasta trzykrotnie - do ponad 800 zł. Włodkowi nie starcza 700 zł renty, wpada w pętlę zadłużenia i ląduje na ulicy.
Włodzimierz jest na początku zadowolony z pracy. Pilnuje budowy, firma płaci w miarę regularnie. Wynajmuje pokój na osiedlu Batorego i opuszcza schronisko dla bezdomnych. W kwietniu 2014 roku słyszy, że w Poznaniu nie ma już roboty, i musi jechać na Kaszuby. Przez trzy tygodnie ma pilnować budowy rurociągu, aż znajdą kogoś innego. Robi się z tego ponad pół roku.
Nie ma internetu, więc nie czyta komentarzy z sieci: "Warunki pracy w tej firmie przerażają mnie. Chronię maszyny za 5 zł na godzinę. Siedzę w przyczepce, w której nie ma prądu, wody". "Jedno wielkie gówno, kary za wszystko, zero wypłaty". "Jednemu ochroniarzowi kazali pilnować pustego placu na drewnianej ławce przez 24 godziny".
Budowa jest w okolicy Lęborka. Pilnuje koparek i spychaczy, kiedy zjeżdżają do bazy po pracy. Maszyny stoją na łące, kilka kilometrów za wsią. Nie ma płotu, alarmu, oświetlenia. Stróżówka to kempingowa przyczepa na dwóch kółkach. W środku - butla z gazem i polowe łóżko. Nie ma toalet, prądu, wody. Gdzie ma się umyć? Pokazują strumyk na łące. Gdzie ma się załatwiać? Pokazują krzaki. Żeby naładować telefon, idzie kilka kilometrów do sklepu. Telefon musi mieć zawsze naładowany, bo dzwonią i sprawdzają, czy pilnuje. W nocy stróżuje w przyczepie, a śpi w niej w dzień. Potem przerzucają go do kolejnych wsi. Dwa razy w miesiącu przyjeżdża pracownik z alkomatem. Za picie można dostać 300-500 zł kary. Kara jest też za brudny mundur. Po kontroli podpisuje oświadczenie, że zgadza się z wynikiem badania alkomatem. Czasem przechodzi kilka badań z rzędu: po południu, przed północą, po północy.
Wyliczył, że winni są mu kilka tysięcy. Płacą 500, 600 zł, choć pracuje dwa razy tyle. Kiedy nie ma za co żyć, pomagają mu Kaszubi. Sprzedają taniej chleb i ładują komórkę.
Ma rentę, ale komornik ściąga z niej 150 zł za jazdy na gapę, kiedy był bezdomny, bank odciąga kredytowe raty. Zostaje 450 zł. Ile może, przesyła właścicielce pokoju. Prosi firmę o zaliczkę na mieszkanie i podaje adres właścicielki. Kobieta dwa razy zjawia się w firmie po pieniądze: po awanturze dostaje raz 650 zł, drugi raz 800 zł.
Godziny i nadgodziny notuje w notesie: 7 grudnia - 24 godziny. 8 grudnia - 13 godzin.
9 grudnia wody podziemne zalewają budowę. Firma się zwija.
Z Poznania przyjeżdża do niego osobiście szef spółki i były ochroniarz- Mariusz Hemmerling. Elegancki, w dobrym aucie. Każe wracać do Poznania pociągiem, choć ma wolne miejsce w aucie.
Włodek jedzie: najpierw autobusem do Lęborka, z Lęborka do Gdańska, a w Gdańsku wsiada w pociąg do Poznania. O 5 nad ranem jest w Poznaniu, o 9 dzwoni telefon, że za chwilę zaczyna kolejną pracę. Stróżuje w Środzie Wielkopolskiej, pod Słubicami i w podpoznańskich Sadach. W tej samej przyczepie kempingowej. W Wigilię kończy się gaz, kierownik mówi, że przywiozą mu dopiero po świętach.
Od Bożego Narodzenia do Nowego Roku pracuje po 24 godziny dziennie.
1 stycznia przestaje wierzyć, że cokolwiek się zmieni. Wraca do Poznania.
W siedzibie TG Group Security składa wymówienie i prosi o zwrot pieniędzy. Dają do podpisania oświadczenie, że zrzeka się roszczeń; odmawia.
Kornelia, streetworkerka, radzi, żeby poszedł do sądu. Jedzie do Państwowej Inspekcji Pracy i pisze pozew. Sąd podlicza, że Knasiecki spędził od kwietnia do stycznia 3305 godzin na budowie. W przeliczeniu - 4 zł netto za godzinę - wychodzi 15 tys. 432 zł. Po odliczeniu zaliczek firma jest winna Knasieckiemu - 9 tys. 522 zł. Ale kiedy Włodzimierz wygrywa proces, firmy już nie ma.
O godność 250 tys. pracowników ochrony w Polsce
3 zł z fontanny na chleb
Wrocław. Janek z ogródków na Oporowie wylicza, gdzie ochraniał: Martold, Wolf, grupa ALFA, Kompleks. Najgorzej było w Wolfie (3,50), po godzinach kazali odśnieżać 300 metrów parkingu. Teraz na czarno, nie powie gdzie. 340 godzin w miesiącu po 3,70, ale obiecali, że jak się postara, to dostanie piątaka. Sam wolał na czarno, bo ma komornika - 15 tys. za alimenty. Zarzeka się, że chciałby spłacić, ale jak weźmie umowę-zlecenie, to z wypłaty nic mu nie zostanie. Wszystko zabiorą alimenty.
Solidarność alimenciarzy. Mój ojciec nie płacił, mój szef nie płaci, ja też nie zapłacę!
Więcej, mówi Janek, niż w ochronie da się wyciągnąć na złomie. Jednak zimę trzeba gdzieś przeczekać, a w schronisku, jeśli pracujesz, zostawiają ci tylko stówę z wypłaty. Schroniskowa fala też potrafi dokopać.
A w ochronie, jak się ma szczęście, to jest czajnik i rosołek zjesz. Janek przyznaje: czasem się też łyknie, ale trzeba z głową. Za jedno, dwa piwa od razu nie zwolnią, raczej każą zmienić obiekt. - Szajs i wegetacja, bezapelacyjnie - mówi. - Kurde, ja bym sobie coś wynajął, a co mogę za 3,70? Nie zdechnąć. Patrz, mam tu dziewczynę - przytula Zośkę, która marznie od deszczu i wyciera nos w rękaw. - Zabrałbym ją do kina, ale dwa bilety po 25 zł to 15 godzin pracy. Wiesz, że ona nigdy w życiu w kinie nie była?
Tak właśnie, będziemy mówić o tych na samym dole.
5,5 tys. koncesji firm ochroniarskich, około 300 tys. pracujących w ochronie. Na górze - ochrona z licencjami, pracownicy patroli, konwojów, obstawa VIP. To niewielka część. Schodzimy niżej, dalej są obiekty "z listy wojewody", pilnowanie ważnych budynków, jednostek wojskowych. A na samym dnie - to jest większość, 150-200 tys. ludzi - pilnujący budów, osiedli, instytucji publicznych. Najgorzej płatna branża w Polsce. Studenci, renciści, emeryci, niepełnosprawni, bezdomni. Bez umów o pracę, bez ubezpieczenia. Z długami, z komornikiem, z alimentami, brudnymi kredytami. Niewyspani, poniżani. Próbujący przeżyć za 5 zł za godzinę, za 4,70, za 3,50, za 2,70. Pracują 300, 400, 500 godzin w miesiącu.
Niewolnik do wynajęcia
Jak ten w Bolechowie, który siedzi w rozsypującej się budce z trzech płyt pilśniowych na całodobowych dyżurach. Jak Zygmunt z Wrocławia, który pracuje 500 godzin w miesiącu (na budowie praktycznie zamieszkał). Jak tamten z Katowic, który nie dostał wypłaty, więc z fontanny w centrum handlowym, którego pilnował, wyciągnął sobie 3 zł na jedzenie (i za to go zwolniono).
Siedzimy z Jankiem, Zośką i Romanem na ławce w parku, gdzie zawsze sobie siedzą i palą papierosy z gazety.
Roman, kolega Janka, zaliczył ekonomię, zanim ekonomia przygniotła Romana. Zanim trafił do ochrony, w latach 90. studiował na Akademii Ekonomicznej (dziś Uniwersytet Ekonomiczny), potem trzy lata w dziale sprzedaży Toshiby. Wyjechał do Anglii, przez dekadę był kucharzem, szefem kuchni w knajpie od burgerów. W koledżu na lekcjach angielskiego poznał żonę, mieli dom, dziecko. - I narobiłem głupot. Żona chciała rozwodu. Wróciłem do Polski, ale nie chcieli mnie w sprzedaży ani w kuchni, więc poszedłem do ochrony - opowiada.
Pierwsza robota - Nord-Wacht, 29 kamer skierowanych na trzy biurowce.
W Stabilu pilnował parkingu (4 zł). Potem za pieniądze sprawdzał śmietniki, czy ludzie segregują (jeśli nie, trzeba poprzekładać). Od śmietnika do śmietnika jeździł na rowerze. Teraz znowu idzie do ochrony, ma dziś rozmowę o pracę.
Równiej. Co właściwie zrobił Piketty?
Śmierć ochroniarza
Warszawa. Puk, puk w szybę. Rysiek naciska brzęczący guzik. Siedzimy w pokoju ochrony na eleganckim osiedlu, które właśnie oddawane jest do użytku. Rysiek miesza herbatę i opowiada, że w Warszawie jest tak samo: ze schroniska na Wolskiej agencje ochrony wyciągają bezdomnych. Rysiek ma dom i nawet samochód, tylko nie ma życia. W PRL-u był taksówkarzem, wyjechał do Szwecji, wrócił w 1990 roku i załapał się do jednej z pierwszych firm ochroniarskich w Polsce, wtedy brzmiało to dobrze.
Rysiek: - Defendor, jeszcze nie weszły przepisy o ochronie, a oni byli krok do przodu, wiedzieli, o czym będzie się mówić w Sejmie. Łyknęli zlecenia na stacje benzynowe. Woziłem kasę w konwoju, ale zwolnili mnie, bo miałem pretensje o procedury bezpieczeństwa. Miałem, bo wróciłem raz z dziurą po kuli w błotniku. Potem był boom, agencji się namnożyło, gigantyczne pieniądze. Każdy wiedział, że nocami na tramwaju wodnym w Warszawie, bo to dyskretne i ciche miejsce, szły kontrakty i lewe walizeczki z kasą. No, tylko ochroniarze dostawali coraz mniej. Pracowałem w Juwentusie, pilnowałem osiedla: dwie agencje towarzyskie, dwie firmy przewozowe, basen, przedszkole, parking, kort tenisowy. 3,40 na rękę za godzinę. Na drodze pożarowej stawały samochody, trzeba było wzywać policję. Nie do wszystkich - prezes dał mi kilka numerów rejestracyjnych. Nie miałem farta. Policja wypisała mandaty, o 2 w nocy wchodzi blondynka w czerwonej sukience i daje mandat: pan zapłaci albo pan nie pracuje. Samochód dostała od męża na 40. urodziny. Nie zapłaciłem, to szef wysłał mnie na urlop, a potem zwolnił, bo tamta kobieta nie czuła się komfortowo, gdy mijała mnie w budce. Poszedłem ochraniać budowę. Miałem zadanie: przy wejściu badać Ukraińców alkomatem. Na sąsiedniej budowie spadł chłopak. Wszyscy u nas wiedzieli, że przebrali go tam w ciuchy cywilne i zrobili wtargnięcie, no bo pracował na czarno - opowiada. - Ale teraz jestem sprytny! - doda zaraz. Ma dwie prace - w jednej ochrania za 6 zł za godzinę, w drugiej za 5,50.
Na stole obok herbaty kładzie zapełnione drobnym maczkiem grafiki dyżurów.
Ta liczba na początku niewiele powie, przyda się matematyka. Iloraz z 520 podzielonych na 24 godziny da prawie 22 doby w miesiącu wypełnione tylko pracą. Albo prawie 17 godzin dziennie wypełnionych pracą. W pozostałych siedmiu godzinach Rysiek musi zmieścić wszystko inne: sen, rozmowę z synem, prysznic, zakupy. W tym roku udało mu się wyjechać na wakacje, nagimnastykował się, żeby dostać wolne okienko w dwóch firmach.
Rysiek: - Nie ma życia! W kwietniu zostałem dziadkiem, widziałem wnuka dwa razy. Zrobili z nas niewolników. Z nas wszystkich: kasjerek, sprzątaczek, ochroniarzy, ludzi od wywozu gówna. Nas nie stać, żeby nie pracować. Nawet za półdarmo. Przyjdziemy zawsze, umęczeni, chorzy. Wiesz, miałem kolegów, co zeszli na służbie. Do pracy pisze się tylko oświadczenie, że jest się zdrowym, badań nikt nie robi. Jeden wyglądał na siedemdziesiątkę, a miał trzydzieści kilka. Zszedł na kiblu w pracy, z wycieńczenia.
Rysiek radzi, żeby poczytać gazety i zwrócić uwagę na nagłówki: "śmierć ochroniarza", "ochroniarz wpadł do zbiornika", "ochroniarz zmarł na służbie z powodu zatoru...", "ochroniarz popełnił samobójstwo ze służbowej broni...".
Rysiek: - Jeszcze dwóch innych znałem, co padli. Bo taka jest prawda: padamy.
Już nie czuję, że śmierdzę. Obieranie cebuli na czarno w Wielkopolsce
Grupa inwalidzka mile widziana
Wrocław. Całe szczęście, że Cezary jest niepełnosprawny.
Ma grupę inwalidzką i dlatego każda firma ochroniarska przyjmie go z wielką radością.
Za niepełnosprawnego firma dostanie dotację z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i dzięki temu często będzie miała pracownika za darmo. Agencje ochrony zatrudniają więc niepełnosprawnych masowo, na wszystkie stanowiska, zdarza się, że nawet jeśli ktoś ma problemy ze wzrokiem i nogami, to pilnuje supermarketu na linii kas. Im więcej schorzeń, tym lepiej. Co roku z budżetu płynie do firm ochroniarskim około miliarda złotych. Kontrole NIK wykazywały, że pieniądze są wykorzystywane niezgodnie z prawem - zamiast aktywizować niepełnosprawnych używa się ich do dofinansowywania działalności gospodarczej.
Sławomir Wagner, Polska Izba Ochrony: - Jak pieniądze leżą na ulicy, to głupio nie sięgnąć.
Marcin Pyclik, agencja Konwój: - Tak, zatrudniam niepełnosprawnych, ale na stanowiska, które mogą wykonywać, nie traktuję ich jak zysku dla firmy. Ale wiem, jak jest: wygramy przetarg trzema niepełnosprawnymi, trzeba sobie takich znaleźć.
Jak szybko znaleźć? Daje się ogłoszenie: ochrona 16 zł za godzinę. Nikt tyle nie zapłaci, ale zgłoszą się tłumy i łatwo można uzbierać bazę numerów osób z grupą inwalidzką.
Ogłoszenia o pracy: "Przyjmiemy najchętniej z grupą inwalidzką". Ochroniarze mawiają: zamiast załatwiać sobie licencje, załatw lepiej grupę.
Janek z Wrocławia, bezdomny: - Szefowa zobaczyła wypis ze szpitala, że mam zanik nerwu wzrokowego: Janeczku, wspaniale, proszę to załatwić!
Krzysztof Witulski, magazyn "Ochroniarz":
Cezary: - Ale nawet jak masz grupę, to walą cię na kasę. W agencji Kompleks ochranialiśmy przedszkole. Po trzech miesiącach umowa-zlecenie. W agencji V88 chroniłem budowy. Przyjeżdża koordynatorka, umowa-zlecenie za złotówkę w nadgodzinach. "Taka potrzeba firmy, panie Cezary". W Piaście, wypożyczalnia maszyn budowlanych, zamykałem się w środku, było spanko. Ale firma wygrała przetarg na duże magazyny i pilnie potrzebowali ludzi. Koordynator mówi, że będę tam robił obchody, półtora kilometra w pół godziny. A ja mam grupę inwalidzką właśnie ze względu na nogi - mówi.
Kilkanaście lat wcześniej: Czarek pracuje w policyjnej prewencji. Małżeństwo wisi na włosku, odszedł. Teraz mu się tamta praca przypomina.
Ten trup się nie liczy. Tropimy policyjne statystyki
ZUS chronimy za 5 zł
Wrocław. Zośka, dziewczyna Janka z ogródków na Oporowie, też zaczęła wczoraj pracować w ochronie, Janek załatwił. Było trochę na opak: najpierw do pracy na 12 godzin, a potem na rozmowę kwalifikacyjną. Poprosili o dowód, ale zgubiła, więc sama podała nazwisko i PESEL. Zatrudniona. 4,80, na czarno, a jakby chciała na biało, to 3,50. Zośka trochę się martwi, bo w miejscu, którego pilnuje, nie ma bieżącej wody ani toalety, niby są krzaki, ale niskie, a zaraz domy. - To sobie wymyśliłam tak: wzięłam folię i na tę folię się załatwiłam. Zawinęłam i wyrzuciłam do śmieci.
Janek dalej pilnuje terenu, gdzie politechnika kończy budowę hali sportowej, a dalej są laboratoria.
Agnieszka Niczewska, rzeczniczka PWr przesyła dane, z których wynika, że ochroniarze na politechnice zarabiają godziwie: - Tamten teren przekazaliśmy teren w sierpniu ubiegłego roku generalnemu wykonawcy (Moris Polska) i to on odpowiadał za wszelkie prowadzone prace, także ochronę.
Firmy budowlane zrzucają winę na agencje ochrony: powinny przecież odpowiadać za swojego pracownika i za to, jakie ma warunki. Agencje - na klienta.
Sławomir Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony:
Tak jest zawsze, nie znajdzie się odpowiedzialnego za to, że Zośka pracuje za 3,50, a jej toaletą jest kawałek brudnej folii.
Najgorzej, tak mówią ochroniarze, jest w instytucjach publicznych. To pokłosie "taniego państwa" - najważniejszym kryterium przetargów miała być cena, choć dwa lata temu wprowadzono klauzule społeczne, mało gdzie się tego pilnuje.
Rysiek z Warszawy ma kolegę, który stoi w budynku ZUS. - Za 5 zł, ale wolałbym nie rozmawiać w ogóle, bo ja wolę mieć te 5 zł, niż nie mieć - mówi, kiedy do niego dzwonimy.
Tanie państwo bije w twarz
W przetargu krakowskiego pogotowia (najważniejszym kryterium cena) wygrała firma za 5,32 na godzinę, po odjęciu za uniform i krótkofalówkę ochroniarz dostał 4 zł. Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Toruniu wycenił ochronę na 5,95 za godzinę. Sąd Rejonowy w Legnicy - na 5,79.
Kilka miesięcy temu wrocławska Partia Razem przepytywała z zarobków i zatrudnienia ochroniarzy, szatniarki i sprzątaczki na wrocławskich uczelniach.
Waldemar Mazur z Razem: - W większości przetargów UWr (zazwyczaj po 90 proc. i więcej) decydowała cena. Wygrywały oferty najtańsze, a najłatwiej ściąć cenę kosztem pensji pracowników. Odwiedziliśmy wszystkie wydziały, a na nich większość instytutów i katedr. Uzbieraliśmy 50 ankiet, niewiele, bo część pracowników bała się rozmawiać. Szczególnie złe warunki zatrudnienia były na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii. W gorszej sytuacji od pracujących w ochronie były szatniarki i sprzątaczki.
W marcu Razem napisało list otwarty do władz wrocławskich uczelni. - Zostaliśmy zignorowani. Po dwóch tygodniach pokusiłem się o telefony do rektorów UWr i PWr, ale odbiłem się od rzeczników. Zasłaniali się gorącym okresem wyborczym. Na uwagę, że może to moment, kiedy warto się nad problemem pochylić, odpowiedzieli, że nie są to priorytety, z jakimi mierzą się obecnie wrocławskie uczelnie.
Agnieszka Niczewska, rzeczniczka PWr: - List otwarty nie dotyczył żadnej konkretnej sprawy, był apelem. Partia wysłała go na ogólny adres kancelarii rektora, nie można więc uznać go za list do rektora politechniki.
Michał Kulczycki, szef "Solidarności" Pracowników Ochrony, Cateringu i Sprzątania, razem ze współpracownikami wiosną odwiedzał budynki polskich ministerstw i pytał ochroniarzy. Przesyła nam tabelki - w Ministerstwie Finansów (Argus) stawka to 7,30, brak pomieszczenia socjalnego i problemy z umundurowaniem. W Ministerstwie Kultury (CD BIS) 6,50, pracownicy skarżą się na złe warunki. W Ministerstwie Nauki (Basma Security) stawka to 5 zł (obiecano nowy przetarg).
Rysiek: - Pojechałem kiedyś do Państwowej Inspekcji Pracy na ulicę Zielonego Dębu poskarżyć na agencję Kompleks. Patrzę, a PIP ochrania właśnie Kompleks. No, kurde! Zainteresowałem się. Przetarg wygrali na 8,50 zł brutto. Ile dostali ochroniarze? 3,50.
Razem. Pięć minut sławy i co dalej
Jędrek Security, Jędrek Monitoring
Przyczepa kempingowa w środku łąki bez wody, toalety, prądu.
Marcin Pyclik, agencja Konwój: - Nie ma przymusu brać tanich zleceń. Ja uważam, że my, agencje ochrony, jesteśmy sobie winni. Sami psujemy sobie rynek. W przetargu 10 zł, pełny serwis z kamerami, na stronach zdjęcia wysportowanych ludzi w dobrym sprzęcie, a to pic na wodę, bo czasem firma nawet mundurów dla tych ludzi nie ma. Klienci nie weryfikują. Jest tak: jedni udają, że chronią, a drudzy płacą za tę ochronę.
Michał Kulczycki, "Solidarność": - Umowy o pracę zamienili na zlecenia, potem na dwa równoległe zlecenia, wydłużają okresy rozliczeniowe. Ochroniarze odśnieżają i strzygą trawę, bo mniej zapłacić się już nie da.
Cezary z Wrocławia: - Pierwszą umowę daje się na 50 zł za roznoszenie ulotek, a drugą, że w ochronie. Ale to od tej 50 zł jest odprowadzany ZUS. Tam, gdzie pracuję, Juwentus robi ludziom wypłatę co dwa miesiące, dzięki temu ZUS płacą tylko sześć razy w roku.
Taka jest potrzeba firmy, mówią. Rynek tak ustalił.
Od 1 stycznia wchodzi minimalna stawka godzinowa 12 zł.
Cezary z Wrocławia: - W agencjach słyszę płacz. Szef: panie kochany, co oni z nami, kurwa, robią. Potem odjeżdża mitsubishi pajero, a my aż zaciskamy pięści. Godzinowa ma powstrzymać patologie, jak te w agencjach ochrony. Czy powstrzyma?
Marcin Pyclik, Konwój: - Są już sposoby. Pracownik dostanie 12 zł, ale odda kilka złotych za wynajęcie munduru i wyposażenia, nadal będzie zarabiał mniej.
Krzysztof Witulski, magazyn "Ochroniarz": - Szybko się przepoczwarzą. Podstawą do zabrania koncesji jest grubość blach na drzwiach magazynu z bronią, ale nie oszukiwanie pracowników. Firma ma wiele koncesji, potem, jak są kłopoty, to zamiast Jędrek Security jest w zapasie Jędrek Group albo Jędrek Monitoring pod tym samym logo i na nie przepisuje się kontrakty. Agencje ochrony powstały nie po to, żeby chronić, ale żeby przynosić zysk. Nie znam przypadku, żeby firma zniknęła z rynku, bo robiła przekręty.
Sławomir Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony, nawet chciałby, by pracownikom było lepiej, choć może wyglądać to niewiarygodnie, bo do tej pory ze wszystkimi zmianami (ZUS, stawka godzinowa) walczył. Tak właśnie mówi: walczyliśmy, poszliśmy walczyć, walczyliśmy długo. - Bo za szybkie zmiany to nieszczęście. Klient się musi dostosować i znaleźć pieniądze. Czy nie można tej godzinowej najpierw od 9 zł? Przecież niektóre firmy mają 70 proc. pracowników na umowy-zlecenia. To są oficjalne dane giganta - Konsalnetu. Nie jesteśmy przeciwni zmianom, bo to metoda ucywilizowania rynku, ale powoli. Teraz wiele firm zacznie zatrudniać na czarno, a najwięksi zlikwidują stanowiska, dopóki klient nie przyzwyczai się do nowych stawek. A przecież ochrona jest potrzebna: magazyny, osiedla...
Prekariat. Wyklęty lud ziemi, o jakim Marksowi się nie śniło
Ochroniarz czyta Konfucjusza
Wrocław. Ekonomiście Romanowi obiecali dziś w ochronie 5 zł za godzinę, ale koledzy mówią, że tylko przez telefon brzmi tak fantastycznie, w rzeczywistości będzie 4,70.
Poznań. Sprawę bezdomnego Włodka, który wygrał w sądzie z agencją ochrony, przejmuje komornik. Pisze, że postępowanie egzekucyjne jest bezskuteczne: dłużnik nie posiada majątku, rachunku bankowego, nie figuruje w ewidencji urzędu skarbowego, nie ma zarządu. Kwoty nie można ściągnąć z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń, bo sprawa toczy się przed sądem cywilnym, a nie pracy. Dlaczego? Bo Włodek nie miał umowy o pracę, pracował na zlecenia. Jedzie do głównej siedziby TG Group Security, ale mieści się tam już inna firma - TG Security. Ten sam telefon, prawie to samo logo. Włodek widzi przed firmą Hemmerlinga.
Też pytamy TG Security: co z wynagrodzeniem dla Włodka? Każą wysłać e-maila.
"TG Security nigdy nie zawierało umowy z Panem Włodzimierzem Knasieckim. Z informacji, które posiadamy, ten pan był pracownikiem naszego podwykonawcy, z którym nasza spółka zakończyła współpracę ponad rok temu" - odpisują.
Marek Przywecki, komornik, który próbuje odzyskać pieniądze Włodzimierza:
Dzwoni Mariusz Hemmerling: - Tej firmy nie ma, sprzedałem ją. Ochroniarz zrzekł się wypłaty, będę się odwoływał od wyroku. Przyznaję, że warunki były fatalne. PIP dał za to inwestorowi karę i nas też ukarano.
Agnieszka Mróz z Inicjatywy Pracowniczej uważa, że wyzysk nakręcają w Polsce urzędy pracy oraz instytucje zatrudniane przez samorządy do aktywizacji bezrobotnych: - Wypychają ludzi na śmieciówki, poprawiają sobie statystyki. Nie ma to nic wspólnego z aktywizacją, to tylko na papierze. Nikt się nie zastanawia, co się dzieje potem z tymi ludźmi, nie śledzi ich losów. Nie dostają narzędzi, by utrzymać się na rynku. Większość z nich wraca w to samo miejsce - na ulicę. Gdzie ta prosta, na którą miał wyjść Włodzimierz Knasiecki?
Włodek jest winny właścicielce za pokój już 6 tys. Nie chce wracać na ulicę. Po Kaszubach roznosił przesyłki, zarabiał 300 zł miesięcznie. Teraz znów pracuje jako ochroniarz. Jak długo? Nie myśli o tym.
Warszawa. Kiedy Rysiek nudzi się w pracy, czyta sobie Konfucjusza. Podobały mu się zwłaszcza myśli o chciwości, że jeden chciwy cały świat pogrąży w nicości. I jeszcze: "W podeszłym wieku, gdy krew stygnie, a duchy żywotne słabną, chciwości się wystrzegaj".
submitted by SoleWanderer to Polska [link] [comments]

Rynek pracy - Zawsze aktualne informacje, wydarzenia, ogłoszenia, poradniki i oferty pracy dla Polaków w Niemczech. Czytaj aktualne wiadomości! Ożywienie na rynku pracy w III kwartale 2020 r. Stopa bezrobocia w październiku 2020 r. Dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w październiku 2020 r. Pracownicy planują wyjazd do pracy za granicę; Polska nadal na drugim miejscu w UE z najniższym bezrobociem; Przeciętne wynagrodzenie rośnie; Miliard euro na polski rynek pracy; zobacz Jaki rynek pracy w pierwszym kwartale? - Nadal więcej firm będzie poszukiwać nowych pracowników, a ogólny wynik dla Polski jest na stabilnym poziomie, podobnym jak ten deklarowany przez firmy rok temu, przed wybuchem pandemii - mówi Iwona Janas, dyrektor generalna ManpowerGroup w Polsce. Rynek pracy w Polsce i na świecie bada się według szeregu kryteriów, mających pokazać panujące tendencje, pomagające definiować problemy oraz pozwalające porównywać między sobą rynki pracy na różnych szczeblach. Możemy więc spotkać się z podziałem uwzględniającym obejmowany obszar – lokalny rynek pracy, o charakterze krajowym lub europejskim. W każdym z nich bierze Rynek walutowy Kursy walut Praca Warunki pracy, zarobki zależą od wielu czynników, takich jak: firma, dla której kurier pracuje, a także towary, które rozwozi. Model, w którym zamawialiśmy pizzę na wynos, a ta przyjeżdżała pod nasz dom, mocno ewoluował. Mocno zmienił się także sposób nadawania przesyłek. W dużej mierze za zmiany odpowiedzialna jest cyfryzacja Rynek pracy Aktualności urzędu. Aktualności publikowane przez urząd. Akty prawne. Prawo z obszaru rynku pracy: ustawy, rozporządzenia. Statystyki i analizy urzędu. Dostęp do szczegółowych raportów i analiz dotyczących rynku pracy w regionie. Stawki, kwoty, wskaźniki. Informacje o obowiązujących stawkach i wskaźnikach, obowiązujących przy naliczeniu zasiłków i innych Rynek pracy kształtowany jest poprzez podaż pracy oraz popyt na pracę. Podaż pracy to zasób siły roboczej – ogół osób już pracujących bądź poszukujących zatrudnienia za określoną płacę. Popyt na pracę to zgłaszane przez pracodawców zapotrzebowanie na pracę, czyli liczba osób, którą pracodawcy gotowi są zatrudnić oferując określone wynagrodzenie. Najważniejszymi Rynek pracy przez ostatnie dekady bardzo mocno ewaluował, diametralnie zmieniało się jego postrzeganie na przestrzeni czasu. Raz mieliśmy do czynienia z „rynkiem pracy pracownika”, innym razem z „rynkiem pracy pracodawcy”. Co warto wiedzieć o rynku pracy i jego elementach? Jak obecnie wygląda rynek pracy w Polsce? Praca opiekunki osoby starszej w Niemczech: wymagania Rynek pracy. Kogo najchętniej zatrudniają pracodawcy? - biznes.interia.pl - Rynek zatrudnienia odpowiedział na e-trendy, które nabrały przyspieszenia w roku pandemii. Eksperci do spraw IT Rynek gamingowy ma się w Polsce świetnie. Pandemia koronawirusa nie tylko mu nie zaszkodziła, lecz wręcz pomogła. To powoduje, że rośnie zapotrzebowanie na specjalistów potrafiących tworzyć gry. Podpowiadamy, kogo szukają firmy, jakich umiejętności oczekują od kandydatów i jakie

[index] [1569] [21914] [20177] [16046] [4499] [23347] [23255] [28989] [29750] [7507]

#